Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Zachodnie Wybrzeże - recenzja spektaklu

Obraz
Now I'm not looking for absolution Forgiveness for the things I do But before you come to any conclusions Try walking in my shoes […] You'll stumble in my footsteps […] If you try walking in my shoes […] DM Chodzenie w cudzych butach W języku angielskim jest takie powiedzenie, używane, kiedy oczekujemy od kogoś większej empatii czy zrozumienia: przejdź się w moich butach. Bohaterowie dramatu Koltèsa, będącego owocem jego podróży do USA, dosłownie zamieniają się obuwiem, ale nie prowadzi to do krztyny wzajemnego zrozumienia. But, który stał się niedawno ważnym elementem performatywnego dyskursu społeczno-politycznego w Stanach (palenie sneakersów pewnej marki), w spektaklu ma być wehikułem do raju, lepszego świata, tak samo jak wóz Jaguar czy zwitek banknotów. Nie staje się tak. Jesteśmy świadkami dwugodzinnego monologu rozpisanego na kilka twarzy i pantomimy – bez katharsis. No może jest odrobinę oczyszczenia, ale absolucji brak. Tytuł polski jest dla mnie c

Thru....

Obraz
Thru For you I will cross the glass to bring back hope For you I’ll deny time flows but all I’ll cope For you I can’t change the past or what’s amid For you I will say I’m sorry for what I did Gripping set of questions Challenging the order Attachment, possessions Am I just a warder? Mad is what they call me As I’m never sure you’re here But I know they don’t see We lack a puppeteer For you I will cross the glass to bring back hope For you I’ll deny time flows but all I’ll cope For you I can’t change the past or what’s amid For you I will say I’m sorry for what I did Cherishing the moment Never seemed enough for me I am no exponent But still hope you’ll disagree Beating pawns is easy Feel I’m shrinking by your side But the mirror’s queasy Thru flaky world I will ride For you…. Humpty Dumpty sat on a wall Humpty Dumpty lowly and small Only your favour in all kinds of weather Can bring Humpty Dumpt

Harper - po premierze studenckiej

Obraz
Dirty old river, must you keep rolling, flowing into the night? People so busy, make me feel dizzy, taxi light shines so bright   But I don't need no friends As long as I gaze on Waterloo Sunset I am in paradise   Every day I look at the world from my window But chilly, chilly is the evening time Waterloo sunset's fine (…) The Kinks Nie widziałam “Harper” w National Theatre w Londynie. Mniej więcej w czasie tamtej premiery ów budynek teatralny kojarzył mi się ze sztuczną murawą między rzeką a wejściem do niego i darmowymi leżakami. Zamiast wzruszeń po tamtej „Harper” zyskałam zatem opaleniznę… Oglądając sztukę teraz, studencką premierę w rozpłakany kielecki wieczór, cieszyłam się jej angielskością, która przywoływała wspomnienia mojej peregrynacji po brytyjskim lądzie. Nie mogę powiedzieć: Haper Regan to ja, mimo zbieżności wieku. Różne biografie. Jednak… bez trudu identyfikowałam się z bohaterką, więc ta recenzja (jak wszystkie moje) jest bardzo subiektywna. Zas

Mieszczanin nazywa. Recenzja „Kła”.

Obraz
Mieszczanin nazywa Recenzja „Kła” Twarde krzesło w lewym rogu pierwszego rzędu. Aktorzy wrzeszczący coś prosto (dosłownie) w twarz, lub rozmawiający za ścianą przepuszczającą zamiast dialogu jakieś mruczanki. Po lewej ciąg nisz imitujących pomieszczenia w domu, w zasadzie niewidocznych pod tym kątem. Czasem ktoś przebiegnie centymetry przed moimi palcami stóp. W oddali, zza głów widzów, na plastikowej ścianie błyskają obrazy z kamery. Po lewej plany światła na ścianie powinny układać się w te same obrazy, ale oko z tak bliska nie wysyła do mózgu czytelnych sygnałów. Mózg rusza gałkami w poszukiwaniu czegoś, co można poddać interpretacji, znaku. Znajduje jeden na ścianie na wprost. Zielony rysunek ludzika uciekającego przez drzwi. Ewakuacja. Kuszące… Jednak nie, nie pozwólmy, żeby techniczne niedociągnięcia czy fizyczny dyskomfort odebrały nam możliwość – odbioru – sztuki, w której, nomen omen, ludziki (nie) uciekające przez drzwi są istotnym elementem fabularnym. Nie widziałam

The Healer

Obraz
Things you do waiting for the next season of GOT... Inspired by the quizzes like 'Who'd you be in in #GOT' or memes about how Jorah will get well, I got carried away, much. I just decided to practise some narrating techniques while writing this story. Perhaps someone will enjoy it :) The Healer ‘Nine thousand, nine hundred and ninety-eight.’ she thought. Bracket, the wolf, sniffed the body and wagged. That meant, ‘alive’. The man didn’t move, apparently some fellow traveller had dragged him from the raft and left here, on the opening behind the gorge, where she always checked for her patients. Those who weren’t able to climb her mountain. ‘I’m getting on, I guess, no more strength to carry them into the cave, but just two more,’ she said to herself. Silly habit, but when you have lived for so long on your own, you stop pretending you even care for appearances. If a trinewolf is your only company, you start to freak out. Pity Bracket can’t help her carry, but he