Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2020

Prawda - Teatr Tetatet

Obraz
O krok za PRAWDĄ (recenzja spektaklu „Prawda” teatru Tetatet) Nowa – udana premiera teatru Tetatet to przedstawienie o tytułowej PRAWDZIE. PRAWDZIE. Nie – jak mogły sugerować zapowiedzi – o zdradzie małżeńskiej i perypetiach z tym związanych. Te są jedynie pretekstem do rozważenia roli tej wartości we współczesnym świecie. I dlatego pozornie prosta, choć niezwykle atrakcyjna komedyjka sytuacyjna angażuje widza, który opuszcza salę teatralną usatysfakcjonowany. Ale po kolei. Sztuka opowiada o mężczyźnie, który sypia z żoną najlepszego (rzekomo) przyjaciela. Ta jest już zmęczona dorywczymi schadzkami i coraz natarczywiej sugeruje zakończenie romansu i powiedzenie PRAWDY współmałżonkom. Powstrzymuje ich fakt, że jej mąż jest aktualnie w depresji po utracie intratnej posady i nie należy go dodatkowo pognębiać. Banał, PRAWDA? Jednak okazuje się, że nawet z tak trywialnego zawiązania historii można upleść całkiem zgrabną i wciągającą publiczność opowieść, w której w miarę przyspie

Urodziny klubu Chicago

Obraz
Urodziny Chicago ( Tekst zaśpiewany na czwartych urodzinach Chicago Organ Music Club, na melodię Sunny )  Cztery, cztery lata klub Chicago tu ma Ale, ale zdaje się, że od wieków gra Wchodzimy jak cienie, Słuchamy w zdumieniu, Klaszczemy szaleni Aż po świt Cztery lata ma Niech sto gra Życie, nam synkopy gra nierówne aż strach,  Ale, to nie liczy się, ty wejdź pod ten dach Organy tu grają Gitary wzywają Perkusje wbijają W ucho rytm Cztery lata ma Niech nam gra Luty, luty jakoś słabe ambicje ma Zima nic nie sroży się, bo chyba jest zła A w klubie jest wszystko I wino i whisky Akordy tak bliskie Bluesa czar Cztery lata ma Niech wciąż gra ………………………………………………… Wchodzimy jak cienie, Słuchamy w zdumieniu, Klaszczemy szaleni, Aż po świt Cztery lata ma – Niech sto gra

Wiersze po polsku

Obraz
Kiedyś je połączę z oryginałami ______________________________________________________________________ W zieleni czai się Pajęczyny z mokrego bruku Lamówki w obwodzie stłoczone Nici krępują w zaciętym pomruku I kamienie, co chybiły Marię Magdalenę *** O, jakże soczysta, dorodna jest zieleń Płatki rosą łzę ronią od pieszczot nieudzieleń Otulony narwaną nadzieją, pączek płochy pęknie Puch bryzy uroni, co w zieleni czai się niepięknie *** Ostry potrzask pajęczy oblepia Lamówki w obwodzie stłoczone Szablon uśmiechu jak całun otula złe ślepia Sople, co chybiły Marię Magdalenę ________________________________________________________________________ Letni czar Pracuj, nie pracuj, starzej się, zignoruj to, bądź szczęśliwa Samobójczy wiatr poniesie promienie słońca Woda biegnie po kamyczkach, idź do słońca Wyparuj, tańcz ze świetlikami, błoga Lód topnieje, kwiaty mrą tak nagle, nadgniłe klejnoty Pomyśl o minionym, nie myśl, teraz pora żeby Odwinąć istnienie