Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2019

Alterakcje

Obraz
Recenzja, która ukazała się jakiś czas temu w magazynie "Projektor": Cztery wymiary tria „Alterakcje” to drugi, właśnie wydany album świetnie grającego i eksplorującego sonorystyczne obszary zespołu Yarosh Organ Trio. Na płytę składa się sześć utworów: pięć skomponowanych przez lidera grupy, Przemysława Jarosza, perkusistę, od którego trio wzięło nazwę, szósty natomiast został stworzony przez grającego na saksofonie Tomasza Pruchnickiego. Trzecim członkiem zespołu jest grający na organach Hammonda Kajetan Galas. Wspólnie oferują oni słuchaczom synkretyczny wehikuł do peregrynacji po krainach, gdzie synestetyczne scenografie mogą w swoich labiryntach na długo uwięzić odwiedzających. Nie jest to propozycja pełna wpadających w ucho i łatwych do powtórzenia tematów. Choć kompozycje nie są pozbawione ładnych melodii, całość prezentuje się jak malowidło, lub raczej ulotny hologram, gdzie temat nie dominuje w całości utworu, ale przedziera się tu i ówdzie, jak widok odległego

Brodzić po wodzie - recenzja

Obraz
Gdzie Mojżesz spotyka zakonnicę w przebraniu… „Brodzić po wodzie” (tłumaczenie tytułu jednej z pieśni: „Wade in the Water”) to tytuł premiery Kieleckiego Teatru Tańca, która miała miejsce 8 listopada. Połączyła ona i sprowadziła do siedziby teatru rzesze miłośników tańca jazzowego, śpiewu chóralnego i muzyki gospel. Na spektakl składa się ponad dwadzieścia choreografii. Utwory z szeroko pojętego gatunku gospel i Negro spirituals, nawiązujące niekiedy do sztuki musicalowej oraz starego swingu i bluesa towarzyszyły tańcowi, wyznaczając jego rytm i charakter. Przedstawienie, choć dość długie, dzięki urozmaiceniu stylistycznemu muzyki, kalejdoskopowi kostiumów i niebanalnym układom tanecznym, ogląda się z zaangażowaniem i ogromną przyjemnością. Być może należałoby się zastanowić, czy dziś potrzebne jest przedstawienie o sztuce gospel. Czy pieśni afroamerykańskich niewolników wywołają odkrywcze, czy choćby zwyczajnie aktualne interpretacje w widzu tu i teraz? Pieśni opowiadające

Do Narni (recenzja)

Obraz
Dziś byłam dzieckiem.  Wiele fajnych rzeczy z mojej ulubionej książki pominięto ale propozycja była spójna i niezwykle atrakcyjna wizualnie. Można robić klasykę bez gwałcenia jej i przy pomocy nowoczesnego alfabetu teatralnego. (pierwsze wrażenia po premierze) Może wróci Boże Narodzenie Premiera "Narni" w kieleckim teatrze wywołała uśmiechy na wielu twarzach. Cenne to, ponieważ od kilku dekad  we współczesnym przybytku Melpomene  trwają zmagania . Postmodernistyczny teatr usiłuje wyeliminować ze scen dramat, zarówno rozumiany jako literacka podstawa inscenizacji, jak i jako jakikolwiek tekst dający aktorowi stabilną podstawę do wykreowania odgrywanych postaci. Teatr ma się dziać tu i teraz. Tworzony na próbie, dopracowywany ekshibicjonistycznie na oczach widowni. Miejsce historii bądź anegdoty - znaku otwierającego przed widzem szerokie pole do interpretacji – stopniowo zajmuje psychodrama, unaocznianie emocji twórców, które ma doprowadzić do sterowan

Basia Oblesia

Obraz
stand nie do dupy Za monodramem Eweliny Gronowskiej „Basia Oblesia – StanDupowy czyli Dramat Jednej Aktorki” stoją głównie dwie osobowości, dobrze znane publiczności. Pierwsza to wspomniana już aktorka Ewelina Gronowska, nagradzana i wyróżniana w plebiscycie o „Dziką Różę”. która dzięki scenicznemu temperamentowi i wyrazistemu, barwnemu wizerunkowi w życiu pozateatralnym zasłużyła na porównanie z Heleną Bonham Carter. Druga to dramaturg, który jej luźne pomysły zamienił w scenariusz spektaklu, autor takich propozycji, jak „Mój niepokój ma przy sobie broń”, „Twardy gnat, martwy świat”, „Lordy”, wielokrotnie nagradzany, Mateusz Pakuła. Jak sugerowały materiały promocyjne, miała to być postdramatyczna eksploracja emocji, jakie targają kobietą zbliżającą się nieuchronnie do wieku średniego, choć nadal pełną chęci i chuci, prowokacyjny pokaz sztuczek z mocno erotycznymi aluzjami, pretekst do których dawało prezentowanie alter ego aktorki Eweliny – czyli tytułowej Basi Oblesi. Jednak… U

KTT "Intercepted" - recenzja

Obraz
Stłumiony krzyk ciała Premiera Kieleckiego Teatru Tańca pt. "Intercepted / Przechwycone" była okazją do obcowania z uniwersalnym kodem. Taniec nie wymaga słownika przy przekraczaniu granic, służy do przekazywania treści mających szansę na zrozumienie w wielu miejscach globu. Bywa ponadczasowy, choć omawiane przedstawienie odwołuje się przede wszystkim do bolączek współczesnego świata. Wieczór premiery był urozmaicony dwiema dodatkowymi propozycjami Wojciecha Mochnieja, twórcy choreografii nowego spektaklu. I mimo że „Intercepted” jest dobrym spektaklem, duet taneczny, który otwierał spotkanie z widzami oraz szczególnie krótkometrażowy film, opowiadający historię przypadkowego spotkania kobiety i mężczyzny, collage układów tanecznych i miejsc prezentujących alternatywne rozwinięcia wydarzeń, wynikające ze wspólnego dzielenia przestrzeni przez kilka sekund, nieco przysłoniły odbiór właściwego przedstawienia. Wojciech Mochniej zaprezentował się w obu nie tylko jako choreog