Wiersze po polsku
Kiedyś je połączę z oryginałami
______________________________________________________________________
W zieleni czai się
Pajęczyny z mokrego bruku
Lamówki w obwodzie stłoczone
Nici krępują w zaciętym pomruku
I kamienie, co chybiły Marię Magdalenę
***
O, jakże soczysta, dorodna jest zieleń
Płatki rosą łzę ronią od pieszczot nieudzieleń
Otulony narwaną nadzieją, pączek płochy pęknie
Puch bryzy uroni, co w zieleni czai się niepięknie
***
Ostry potrzask pajęczy oblepia
Lamówki w obwodzie stłoczone
Szablon uśmiechu jak całun otula złe ślepia
Sople, co chybiły Marię Magdalenę
________________________________________________________________________
Letni czar
Pracuj, nie pracuj, starzej się, zignoruj to, bądź szczęśliwa
Samobójczy wiatr poniesie promienie słońca
Woda biegnie po kamyczkach, idź do słońca
Wyparuj, tańcz ze świetlikami, błoga
Lód topnieje, kwiaty mrą tak nagle, nadgniłe klejnoty
Pomyśl o minionym, nie myśl, teraz pora żeby
Odwinąć istnienie
Nie ma pewnej przyszłości, zignoruj siebie, bądź szczęśliwa
__________________________________________________________________________________________
Nazwa
Nazwij mnie
Nadaj nazwę
Co pogoni
Kadencje, nie słowa
Staw czoła takiej jaka jestem
Jestem czym jestem
Teraz – nie wtedy
Tutaj – i wszędzie
Przyjrzyj się mojej
Mojej co?
Czy przestanę się zdarzać
Jeśli nie zdołasz mnie nazwać?
…
A może ty?
________________________________________________________________
Prosty i dumny
Niech ci wyprasuje myśli
Niech zagniecenia
Na rękawach rzeczy powszednich
Wygładzą się i znikną
Żelazko moich słów
Sunie po kołnierzu twych poglądów
A mała kieszonka
Dławiąca twoje serce
No, mogę ją przypalić
Przypadkiem – nie jestem dobra
W prasowaniu
Ale daj, wyprasuje ci plecy
Żebyś zawsze stał
Prosty i dumny
__________________________________________________________________________________________
W poślizgu
Zrzucam ubłocone buciory
Znużone służbą u wiosny
I padam
Czekając, aż nadejdzie leniwy szept
Nie wiem, pasuje mi to czy wkurza
Ale to ociąganie się, jak proca
Z początku bezsilna,
Później popchnie mnie do słońca
Poszukuję
Okrężnej drogi, by udać się na początek
Kopię
Głębokie tunele, gdzie nie jesteśmy osobno
Kurczowo ściskam
Worek biletów, z których dowolnie korzystam
Sunę
Po stoku twojej marnej wymówki
Zrzucam błyszczące czółenka
Głowa chyba siedzi na huśtawce
Planuje postój
Nie ma tu nikogo, kto by linę szarpnął
Pozbawiona mocy trunku
I tego, co za nim idzie
Marszczę czoło
Bo brakuje mi kogoś, kto w strunę uderzy
___________________________________________________________________________
Pocałunek
Język
Co nigdy nie obiecuje
Dotyka wargi
Co nigdy nie kłamie
Chyba że padnie
Zbyt wiele pytań
Tak przezroczysta dziś
Pod resztkami szminki
Równowaga uspokojenia
I wzajemna tęsknota
Spełnienie dopiero ma nadejść
Obietnica podtrzymana
Ja nie chce ułożyć
Życia sobie z Tobą
Ja tylko pragnę chwili
Gdy złożę
Moje ciało obok Twojego
A organy grają
_____________________________________________________
Niebo
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał poznanie
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał zbawienie
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał ucieczkę
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał podobnych sobie
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał energie
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał pustkę
Oświecony
Bo słońce zajrzało przez nie
W tym samym momencie...
_______________________________________________________________
____________________________________________________________________
EROTYK I
Szarańcza cielistego wigoru
Uszy szepczą, strząsają obyczajne myśli
Palce rwą się do odbicia konturu
Ściany staja murem, nic się nie przemieści
Żarłoczne oczy kochanka już blisko
Niby widzą coś, co ferwor kryje
Dłoń zaciska się na mimo wszystko
I pęd erytrocytów a za nim się wije
Miraż, który ściga przyzwolenie
Pulsująca rama, płatki opuchnięte
Naga samość i pełne uzależnienie
Ciała w skowronkach lecz dusze nadęte
Krewcy
Napięci
Rywale
W harmonii
Z naszą zbitą z tropu żądzą
__________________________________________________________________
Pan Pe
Witam, panie Pe
Chyba pana chcę
Nie jestem taka śmiała
Bym to powiedzieć miała
Ale szczerze przyznaję
Zachłanna pozostaję
Więc w wyobraźni widzę
Jak dolną wargę gryzę
Przesuwam wolno udo
Rozpinam na plecach suwak
Jak aksamitny dreszcz
Łaknę i dawać chcę też
A gdzieś tam jesteś ty
Masz urok, polot i
W oczach ogniki migają
I czuję się jak w raju
A jakie to naiwne....
No więc, czy kiedyś wytnę
Rysę w Twojej uwadze?
...No co ja Ci poradzę?
______________________________________________________________________
Piosenka na es
Suń wciąż w dół
Ściągnij rekwizyty precz
Scal mój ból
Strasz mnie też
Spójrz jestem gotowa
Śpiesz się mądrze lecz
Świeć przykładem wad
Szepcz mój dialekt tez
Skarz na kamień cnoty
Siłę w samotność wlej
Sortuj tropy i
Stój…
___________________
_______________________________________________
______________________________________________________________________
W zieleni czai się
Pajęczyny z mokrego bruku
Lamówki w obwodzie stłoczone
Nici krępują w zaciętym pomruku
I kamienie, co chybiły Marię Magdalenę
***
O, jakże soczysta, dorodna jest zieleń
Płatki rosą łzę ronią od pieszczot nieudzieleń
Otulony narwaną nadzieją, pączek płochy pęknie
Puch bryzy uroni, co w zieleni czai się niepięknie
***
Ostry potrzask pajęczy oblepia
Lamówki w obwodzie stłoczone
Szablon uśmiechu jak całun otula złe ślepia
Sople, co chybiły Marię Magdalenę
________________________________________________________________________
Letni czar
Pracuj, nie pracuj, starzej się, zignoruj to, bądź szczęśliwa
Samobójczy wiatr poniesie promienie słońca
Woda biegnie po kamyczkach, idź do słońca
Wyparuj, tańcz ze świetlikami, błoga
Lód topnieje, kwiaty mrą tak nagle, nadgniłe klejnoty
Pomyśl o minionym, nie myśl, teraz pora żeby
Odwinąć istnienie
Nie ma pewnej przyszłości, zignoruj siebie, bądź szczęśliwa
__________________________________________________________________________________________
Nazwa
Nazwij mnie
Nadaj nazwę
Co pogoni
Kadencje, nie słowa
Staw czoła takiej jaka jestem
Jestem czym jestem
Teraz – nie wtedy
Tutaj – i wszędzie
Przyjrzyj się mojej
Mojej co?
Czy przestanę się zdarzać
Jeśli nie zdołasz mnie nazwać?
…
A może ty?
________________________________________________________________
Prosty i dumny
Niech ci wyprasuje myśli
Niech zagniecenia
Na rękawach rzeczy powszednich
Wygładzą się i znikną
Żelazko moich słów
Sunie po kołnierzu twych poglądów
A mała kieszonka
Dławiąca twoje serce
No, mogę ją przypalić
Przypadkiem – nie jestem dobra
W prasowaniu
Ale daj, wyprasuje ci plecy
Żebyś zawsze stał
Prosty i dumny
__________________________________________________________________________________________
W poślizgu
Zrzucam ubłocone buciory
Znużone służbą u wiosny
I padam
Czekając, aż nadejdzie leniwy szept
Nie wiem, pasuje mi to czy wkurza
Ale to ociąganie się, jak proca
Z początku bezsilna,
Później popchnie mnie do słońca
Poszukuję
Okrężnej drogi, by udać się na początek
Kopię
Głębokie tunele, gdzie nie jesteśmy osobno
Kurczowo ściskam
Worek biletów, z których dowolnie korzystam
Sunę
Po stoku twojej marnej wymówki
Zrzucam błyszczące czółenka
Głowa chyba siedzi na huśtawce
Planuje postój
Nie ma tu nikogo, kto by linę szarpnął
Pozbawiona mocy trunku
I tego, co za nim idzie
Marszczę czoło
Bo brakuje mi kogoś, kto w strunę uderzy
___________________________________________________________________________
Pocałunek
Język
Co nigdy nie obiecuje
Dotyka wargi
Co nigdy nie kłamie
Chyba że padnie
Zbyt wiele pytań
Tak przezroczysta dziś
Pod resztkami szminki
Równowaga uspokojenia
I wzajemna tęsknota
Spełnienie dopiero ma nadejść
Obietnica podtrzymana
Ja nie chce ułożyć
Życia sobie z Tobą
Ja tylko pragnę chwili
Gdy złożę
Moje ciało obok Twojego
A organy grają
_____________________________________________________
Niebo
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał poznanie
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał zbawienie
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał ucieczkę
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał podobnych sobie
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał energie
Człowiek spojrzał w górę
W błękitne oko
Które chmurne jak kamień
Wyblakłe niebo
Otworzyło
I ujrzał pustkę
Oświecony
Bo słońce zajrzało przez nie
W tym samym momencie...
_______________________________________________________________
____________________________________________________________________
EROTYK I
Szarańcza cielistego wigoru
Uszy szepczą, strząsają obyczajne myśli
Palce rwą się do odbicia konturu
Ściany staja murem, nic się nie przemieści
Żarłoczne oczy kochanka już blisko
Niby widzą coś, co ferwor kryje
Dłoń zaciska się na mimo wszystko
I pęd erytrocytów a za nim się wije
Miraż, który ściga przyzwolenie
Pulsująca rama, płatki opuchnięte
Naga samość i pełne uzależnienie
Ciała w skowronkach lecz dusze nadęte
Krewcy
Napięci
Rywale
W harmonii
Z naszą zbitą z tropu żądzą
__________________________________________________________________
Pan Pe
Witam, panie Pe
Chyba pana chcę
Nie jestem taka śmiała
Bym to powiedzieć miała
Ale szczerze przyznaję
Zachłanna pozostaję
Więc w wyobraźni widzę
Jak dolną wargę gryzę
Przesuwam wolno udo
Rozpinam na plecach suwak
Jak aksamitny dreszcz
Łaknę i dawać chcę też
A gdzieś tam jesteś ty
Masz urok, polot i
W oczach ogniki migają
I czuję się jak w raju
A jakie to naiwne....
No więc, czy kiedyś wytnę
Rysę w Twojej uwadze?
...No co ja Ci poradzę?
______________________________________________________________________
Piosenka na es
Suń wciąż w dół
Ściągnij rekwizyty precz
Scal mój ból
Strasz mnie też
Spójrz jestem gotowa
Śpiesz się mądrze lecz
Świeć przykładem wad
Szepcz mój dialekt tez
Skarz na kamień cnoty
Siłę w samotność wlej
Sortuj tropy i
Stój…
___________________
_______________________________________________
Komentarze
Prześlij komentarz