Pociąg(i) do Islandii
(recenzja spektaklu) Powroty są zawsze ciekawe. Taki też był powrót do Teatru im. S. Żeromskiego – po przerwie spowodowanej zmęczeniem propozycjami placówki i niechęcią wobec reżimu sanitarnego, z którym teatr mi się kojarzył, z niecierpliwością czekałam na premierę. "Kilka opowieści z Islandii" reklamowano jako spektakl jubileuszowy przygotowywany z okazji 145-lecia istnienia kieleckiej sceny dramatycznej. I dobrze się stało, że zamiast jakiejś lokalnej wiwisekcji zaprezentowano nam tych kilka historii o ludziach, dla których punktem zbornym jest pobyt na Islandii. Choć trudno byłoby mi nazwać je w pełni uniwersalnymi, odsłaniają one rąbka tajemnicy o kondycji człowieka. I stanowią miły punkt wyjścia do jubileuszowych przemyśleń. Dobrze się też stało, że jubileuszowy spektakl reprezentuje mimo wszystko teatr dramatyczny, statystycznie mocniej reprezentowany na przestrzeni dekad. Oczywiście nie w najbardziej ortodoksyjnej formie kompozycyjnej, o nie – z tą twórcy wc