Zaraza? Nas nie zatrzyma… („Autopleasure” Dizel)



Zagadnienie propozycji muzycznych słuchanych przez nas w minionych miesiącach izolacji stanie się kiedyś prawdopodobnie tematem obszernej monografii. Spore grono słuchaczy ostatecznie porzuciło tradycyjne media, przepełnione wyolbrzymianymi danymi na temat choroby, na rzecz odkurzonej płytoteki domowej i serwisów muzycznych online. To te ostatnie podpowiadały nam punkty na nasze playlisty. Ciekawe stać się zatem może opisanie produkcji, które z różnych względów miały swoją premierę online, jako propozycja streamingowa.

Miesiące lockdownu opóźniły premiery wielu filmów i albumów. Żadna „szanująca się wytwórnia” nie wypuści hitu bez gwarancji finansowego sukcesu na koncertach. Tylko artyści niezależni, mający swoje wierne grono odbiorców śledzących ich poczynania w sieci, mogą się poważyć na coś takiego. O decyzji wypuszczenia płyty w maju Dizel pisze: „Koronaświrus zbanował nam w zasadzie całkowicie rynek muzyczny "do odwołania"… No a my mamy przecież gotową trzecią płytę, której nie chcemy trzymać w szufladzie na "cholera-wie-kiedy". Podjęliśmy więc decyzję, że wydamy ją póki co cyfrowo, w myśl zasady zero waste 🙂. A gdy zdejmiemy wreszcie te badziewia z twarzy i wróci czas na koncerty, pomyślimy nad CD-kami, a może nawet i smakowitym, dobrze podlanym rokendrolowym sosem, vinylowym plackiem. […] Enjoy & play loud!”

Tak też zrobili. Płyta nagrana w składzie: Wicket (b, voc), 7 Wolf 7 (g, voc), Herr Boner (g), Ass'Terix – (dr, voc), z gościnnym udziałem Przemka "Eddie" Kachnica (wokale w 'Wearin' Black'), Pauliny Owczarek (saksofon w 'Autopleasure') i Piotra Chrzanowskiego (wokale, harmonijka, kontrabas w 'Nobody Likes Us'), to pyszny cyfrowy torcik rockandrollowy z kilkoma wisienkami. Główne składniki ciasta to, oprócz rock and rolla, hard i punk rock oraz elementy stoner rocka. Energetycznej całości słucha się z dużą przyjemnością, płyta zwiększa witalność słuchacza i podnosi poziom ogólnego „wkurwa”, tak potrzebnego w walce z izolacyjną depresją.  Zdyscyplinowane rytmy, choć niepozbawione szaleństwa, szybko zostają w uchu. W warstwie muzycznej i tekstowej zespół bawi się wielopoziomowym dialogiem z kulturą popularną i muzyką rockową. Materiał jest zróżnicowany w charakterze, nie pozwala na odczucie żadnej monotonii. Oprócz autorskich kawałków w zestawieniu znalazł się cover zespołu Dumbell 'Shut Yer Mouth', parodia przeboju Eurythmic ‘Here Comes the Sweat Again’, czy wyróżniający się stylistycznie i narracyjnie ‘No Train to Take me Home’. Dzięki takim właśnie wisienkom album odbiera się jako dobrze skomponowaną całość. W warstwie tekstowej muzycy przekomarzają się z kinematografią (‘Small Lebowski’), odwołują do ludycznej warstwy kultury (‘Counting Rhyme’). Sama nazwa albumu świadczy o poczuciu humoru i rezerwie muzyków: wrzucając w wyszukiwarkę Youtube „dizel autopleasure” w najpopularniejszych wynikach otrzymujemy filmiki z przejażdżki tym czy innym samochodem z silnikiem diesla. Krótko mówiąc: grupa pełnych energii ludzi daje nam kawałek sztuki, który świetnie sprawdził się w czasach tej dziwnej epidemii i daje kopa na letnich imprezach. Smaczne to.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pociąg(i) do Islandii

Wiersze Lema w tłumaczeniu

Umrzeć ze śmiechu (recenzja)