Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2015

My Own Waste-land

Obraz
My Own Waste-land May is the cruellest month, breeding Hopes Of recovery That are mown like the Abundant greenery Which recklessly sprung Now rotting On the path To lose one friend Whose always pampered fur Is now smothered with The spongy, not parched, soil Cheerfully welcoming Tears from the sky [ Heavens have been Weeping (what a cliché) For more than a week ] Seemed too much To bear My Fisher-king of snails now He is Silence piercing the hollow Of  our ears Fills the home Like cry against The laws of nature Nostrils devoid of The smell of Another living creature Of reek of The dying creature Cannot believe in Purity of air To lose another friend then Seems a joke Will it help , recalling Our discussions on the eternity Immortal values and infinite Qualities of art Its responsibilities To bear witness To those who cannot speak any more Now you are numb and Death gagged you Biology mock

Eleanor Rigby - Polish translation - moje polskie tłumaczenie

Obraz
Eleanor Rigby Ach. Spójrz na wszystkich, co samotni Ach. Spójrz na wszystkich, co samotni Eleanor Rigby, wybiera ryż W tym kościele, gdzie ślub odbył się Żyje we śnie Czeka przy oknie, zakłada twarz Którą trzyma w słoiku przy drzwiach Komu ją da Wszyscy, co samotni Skąd wszyscy biorą się? Wszyscy, co samotni Gdzie mają miejsce swe? Ojciec McKenzie, wciąż szuka słów Do kazania, człek żaden nie pozna go, cóż Nikt nie zawita tu Patrz jak się krząta, skarpetki ceruje W nocy gdy pustkę dookoła ma A kto o to dba Wszyscy, co samotni Skąd wszyscy biorą się? Wszyscy, co samotni Gdzie mają miejsce swe? Ach. Spójrz na wszystkich, co samotni Ach. Spójrz na wszystkich, co samotni Eleanor Rigby zmarła w kościele Jej imię grzebano wraz z nią Pustki przy trumnie tkwią Ojciec McKenzie, juz ściera pył Ze swych dłoni, gdy opuszcza grób Nikt nie ocalał znów Wszyscy, co samotni Skąd wszyscy biorą się? Wszyscy, co samotni Gdzie

Recenzja "Kordiana"

Obraz
…Pręż swój młody duch… Co jeszcze można napisać o „Kordianie”, najnowszej propozycji Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, kiedy już tyle napisano o samym koncepcie reżyserskim, o wprowadzonych do tekstu skrótach, o dodaniu do dwustuletniego dramatu nowych warstw czasoprzestrzennych – Katynia, współczesnej Polski w kontekście stosunków z Rosją i Zachodem? O wspaniałych kostiumach, sugestywnej scenografii, hipnotyzującej i świetnie zaśpiewanej muzyce Zbigniewa Koniecznego, wielowymiarowym aktorstwie… Pozostaje spisać subiektywne impresje, jakie ta nowoczesna, choć w przeciwieństwie do innych współczesnych propozycji teatralnych - czytelna, adaptacja rodzi. Czytelność jest dziś ponowocześnie odczytywana jako słabość inscenizacji. Im ciemniej, tym lepiej – widz będzie się czuł na tyle głupio (Foucault pisał o opresyjnym charakterze definicji szaleństwa czy głupoty w naszych czasach), że raczej zmilczy swoje niezrozumienie przekazu, niż podważy jego zasadność, lub wytknie jeg